piątek, 17 kwietnia 2020

„Jak jeleń pragnie wód płynących, Tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże!” – Psalm 42:2




Jest werset, którym żyję od pewnego czasu:

„Jak jeleń pragnie wód płynących, Tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże!” – Psalm 42:2

Zwykle jest tak, że kiedy szukamy jakiejś rzeczy i w końcu ją znajdziemy, to nie ma potrzeby nadal jej szukać. Z człowiekiem jest podobnie, np. szukasz żony, a kiedy ją znajdziesz i poślubisz, to już dalej nie szukasz, bo już ją znalazłeś i masz. Ale z Bogiem to zupełnie inna historia. Szukasz Boga (najpierw On szuka ciebie), znajdujesz, zostajesz Jego dzieckiem i wydawało by się, że już. Tymczasem doświadczenie pokazuje, że całe życie wierzącego jest ciągłym szukaniem Jego. Dziwnymi zasadami kieruje się Królestwo Boże, nieprawdaż? Oczywiście nie każdy tak robi. Wielu spoczywa na laurach. Po pierwszym czasie pełnym miłości, uniesień i rozkoszy przychodzi rutyna. Wtedy „gubimy” Boga w gąszczu naszej religijności, teologii, nauki, zasad, doktryn itp.

„Współcześni naukowcy zgubili Boga wśród cudów Jego świata. My, chrześcijanie, znajdujemy się w prawdziwym niebezpieczeństwie utracenia Boga w taki sam sposób wśród cudów Jego Słowa. Prawie zapomnieliśmy o tym, że Bóg jest Osobą i że tak samo może być poznawany jak każda inna istota ludzka …..  Bóg jest Osobą i w głębi Swej potężnej natury myśli, chce, raduje się, czuje, kocha, pragnie, cierpi jak każdy z nas. Objawiając się nam, przedstawia się według znanego nam wzoru osobowości. Porozumiewa się z nami poprzez nasze sposoby myślenia, poprzez nasze pragnienia i wzruszenia. Ciągła, niezakłócona wymiana miłości i myśli między Bogiem a duszą odkupionego człowieka stanowi sedno religii Nowego Testamentu”

Tymczasem tak wcale nie musi być. Moje życie może być ciągłym, nieustannym uganianiem się za tą miłością, ciągłym poszukiwaniem, niegasnącym pragnieniem posiadania jeszcze więcej i więcej tego, czego mam już tak wiele. Taki jest nasz Bóg, daje nam taki wiele, takie skarby – a jednak nadal możemy Go szukać, coraz bardziej pragnąć. Zdaje sobie sprawę, że nie każdy zrozumie, o co mi chodzi. Tozer ujął to tak:

„Znaleźć Boga i ciągle Go szukać - oto paradoks miłości duszy! Paradoks pogardzany przez wierzącego, który zbyt łatwo daje się zadowolić swoją religijnością, ale rozumiany i uznany w radosnym doświadczeniu dzieci o płonących sercach”.

Jeśli moje serce płonie, a dusza ciągle pragnie Najwyższego – to cóż uczyni mi człowiek, a tym bardziej jakiś koronawirus czy kwarantanna? Jeśli serce przepełnia miłość, a duszę trawi niegasnące pragnienie poznawania Jego – któż lub cóż jest w stanie mnie od Niego oddzielić?
Wielu chrześcijan wpada w pułapkę ograniczenia się do jednorazowego aktu przyjęcia Chrystusa. To tak, jakby małżeństwo polegało na tym, że wiesza się akt ślubu na ścianie, a małżeńskie pożycie ogranicza się do wspólnego patrzenia na ten dokument.

„Wszystko skupia się na tym początkowym akcie: "przyjęcia" Chrystusa, natomiast nie wymaga się już od nas, abyśmy pragnęli dalszego objawiania się Boga w naszej duszy. Zostaliśmy wplątani w tłum fałszywej logiki, która nalega, byśmy już więcej nie szukali Go, skoro już znaleźliśmy”.

Nie wiem, jak dużą część chrześcijaństwa cechuje takie podejście. Pocieszające dla mnie jest to, że nikt ani nic nie może zmusić mnie, bym był częścią tej grupy. Jestem bardzo wdzięczny Bogu za każdego, kto ujawnia w życiu objawy ciągłego „poszukiwacza”. Są to ludzie, którzy wnoszą ogromną ilość ciepła do kościoła.

„Wśród tego ogromnego chłodu są jednak tacy - bardzo się z tego cieszę - którzy nie mogą zadowolić się pustą logiką. Wprawdzie przyjmą siłę logiki, lecz potem uciekną w samotne miejsce i ze łzami w oczach będą się modlić: "O Boże, pokaż mi proszę, chwałę Twoją". Chcą zakosztować, dotknąć sercami, zobaczyć wewnętrznymi oczyma ten Cud, jakim jest Bóg”.

Odnoszę wrażenie, że dzisiejsze chrześcijaństwo stało się bardzo skomplikowane. Zagubiło prostotę, która cechowała pierwszy kościół.

„Prostota, jaka cechowała Chrystusa, rzadko występuje wśród nas. Zamiast tego mamy programy, metody, organizacje i świat nerwowych działań, które zabierają nasz czas i uwagę, ale nigdy nie mogą zagłuszyć tęsknoty serca. Płytkość naszych duchowych doznań, pustota naszego uwielbiania i to upadlające naśladowanie świata cechuje nasze coraz lepsze metody działania, wszystko to świadczy, że dzisiaj znamy Boga. tylko w sposób niedoskonały, a już bardzo mało wiemy o Jego Pokoju”.

Kończąc jeszcze jedna dygresja:

„Jakie to jest tragiczne, że w tych ciemnych czasach poszukiwań dokonują za nas nasi nauczycie”.

Rzeczywiście, jest to wielką tragedią, gdy poszukiwania pozostawiam w rękach nauczycieli. To oni mają poświęcić czas, oni mają szukać, oni maja odkopać drogocenne perły  i podać mi je na tacy. Oni są zaopatrzeniem, ja staję się konsumentem. Konsumpcyjne, marketowe chrześcijaństwo – przyjść posłuchać, wziąć coś dla siebie, naładować akumulator, a potem pójść do domu i zająć się przyjemniejszymi rzeczami.

Mogę jednak wybrać lepszy dział:

„Dasz mi poznać drogę życia, Obfitość radości w obliczu twoim, Rozkosz po prawicy twojej na wieki”.
- Psalm 16:11

Cytaty pochodzą z książki „Szukanie Boga” A.W. Tozera



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chcieć znaczy móc.

 Chcieć znaczy móc. "... czyńcie użytek ze swego zbawienia, w poczuciu czci i odpowiedzialności wobec Pana. Bóg to bowiem jest sprawcą ...