Życie według ciała czy życie według Ducha?
(na podstawie Rzymian 7 i 8)
"Bo to, ku czemu dąży ciało, sprowadza się do śmierci, a to, ku czemu Duch — do życia i pokoju" (Rzymian 8:6 SNP)
Ciekawe zdanie wypowiedział Jezus do słuchaczy w Kazaniu na Górze:
"Jeśli w swej sprawiedliwości nie posuniecie się dalej niż znawcy Prawa i faryzeusze, nie wejdziecie do Królestwa Niebios" (Mat.5:20 SNP). Jak to odebrali słuchacze? Wyobraź sobie, że znasz ludzi, który gorliwie starają się przestrzegać Bożych przykazań, że całe swoje życie temu poświęcili i jest to dla nich priorytetem. Podziwiasz ich i szanujesz zdając sobie sprawę, że ty prawdopodobnie nigdy nie będziesz mógł wspiąć się na ich poziom. W tym momencie spotykasz się z Jezusem, który mówi ci, że jeśli w swej sprawiedliwości nie posuniesz się dalej niż oni, nie wejdziesz do Królestwa Bożego. Wygląda to tak, jakby Jezus właśnie zamknął przed tobą do niego drzwi. Jest to mylne wrażenie, bo Jezus przyszedł nie po to, by zamykać drzwi Królestwa, ale aby je szeroko otworzyć. Wynika stąd wniosek, że faryzeusze popełnili jakiś błąd, który pozostał niezauważony przez podziwiający ich lud, ale zdemaskowany przez Jezusa. Jezus wypowiedział to zdanie w kontekście przykazań oraz sposobu, w jaki nauczali faryzeusze. Dla nich tradycja była tak samo ważna jak Pisma i w efekcie dochodziło do tego, że faryzejska interpretacja przykazań była inna, niż Boża. Faryzeusze tak interpretowali Pisma, aby było możliwe ich przestrzeganie własnymi staraniami. To z kolei prowadziło do tego, że byli z siebie dumni i mieli znakomite samopoczucie uważając, że wypełniają Prawo. Stąd już tylko mały krok do pychy i ... upadku, bo swoją pozycję przed Bogiem budowali na grząskim gruncie. W podobnie błędne myślenie wpadają chrześcijanie, którzy zaczynają pokładać ufność w swoich dobrych uczynkach i zaczynają porównywać się z innymi. Również dla nich jest to powodem do zadowolenia z siebie, a za tym także zwykle idzie pycha i ... upadek. Życie w ciele niekoniecznie oznacza życie wyjątkowo zdeprawowane. Może to być życie na wysokim moralnie poziomie, ale czerpiące siły z niewłaściwego źródła i pomimo wysiłków człowieka niewystarczające do usprawiedliwienia, bo "z uczynków prawa nie będzie usprawiedliwiony przed nim (Bogiem) żaden człowiek".
Podam jeden tylko przykład (no, może dwa😃) błędnej, faryzejskiej interpretacji przykazań.
"Nie zabijaj".
Faryzeusze interpretowali to przykazanie tak, jakby chodziło tylko o fizyczne zabójstwo. Nikogo nie zabiłem, więc jest ok, czuję się dobrze i wypełniam przykazanie.
"Nie cudzołóż".
Tu również interpretacja była taka, że chodzi tylko o fizyczne współżycie z kobietą, która nie jest twoją żoną i znowu wszystko jest ok. Człowiek, który przestrzegał przykazania w ten właśnie sposób mógł być z siebie zadowolony i omylnie mógł być pewnym, że przestrzega Prawa. Na tym fundamencie budował swoją sprawiedliwość, pewność siebie i przeświadczenie, że ostoi się przed Bogiem w dniu sądu.
Jezus uczy czegoś więcej. Jemu chodzi nie tylko o to, co czynimy, ale też o to, kim jesteśmy. Dlatego On wyprowadza z błędu i mówi jaka jest Boża interpretacja. Zabijasz nie tylko wtedy, gdy fizycznie pozbawiasz kogoś życia, ale również wtedy, gdy gniewasz się na brata. Podobnie cudzołożysz nie tylko wtedy, gdy współżyjesz z kobietą, która nie jest twoją żoną, ale również wtedy, gdy patrzysz na nią pożądliwie. I tu mamy problem. Faryzeusz (i człowiek religijny) uważał, że może gniewać się na brata lub nawet go nienawidzić. Wystarczy, jeśli go nie zabije i będzie ok. Podobne podejście ma wielu chrześcijan.
Aby rozwiać wszelkie nadzieje związane z takim podejściem na sam koniec rozdziału Jezus mówi: "Bądźcie więc doskonali, tak jak doskonały jest wasz Ojciec, który jest w niebie". To już nie wygląda na zwykłe zamknięcie drzwi do Królestwa, ale wręcz na zamknięte drzwi pancerne.
Cóż więc począć? Faryzejski (i religijny) sposób polegający na obniżeniu wymagań Pisma do naszych możliwości i szukanie oparcia w naszych cielesnych możliwościach jest przez Boga nie do przyjęcia. Nie odnosisz wrażenia, że pozostało ci tylko jedno - poddać się?
AMEN! TAK JEST! To najlepsza rzecz, jaką możesz zrobić, bo gdy poddasz się, to ...
... wtedy może wkroczyć Bóg
Widząc nędzę i słabość człowieka Bóg wkracza. Posyła swojego Syna, który bierze na siebie wszystkie sprawiedliwe wymogi Prawa wobec nas. W tym momencie Bóg oczekuje od ciebie jednej rzeczy. Jakiej? To samo pytanie zadano Jezusowi: "Cóż mamy czynić, aby wykonywać dzieła Boże? Odpowiedział Jezus i rzekł im: To jest dzieło Boże: wierzyć w tego, którego On posłał" (Jan 6:29 BW). Tylko tyle? Tylko wierzyć w Jezusa? Pozwól, że zdefiniuję owe "tylko". Wyobraź sobie, że stoisz na wielkim nawisie śnieżnym. Wystarczy, że "tylko" tupniesz nogą, a uruchomisz potężną lawinę, która porwie wszystko, co napotka na drodze. Jeśli "tylko" uwierzysz w Jezusa, to uruchomisz "potężną Bożą lawinę Ducha Świętego", która będzie zmiatać twoje stare życie i twoją starą naturę, a pejzaż po jej przejściu będzie już zupełnie inny. Niektórzy mogą teraz zapytać:
"A co, jeśli uwierzyłem w Jezusa, a nie widzę w swoim życiu pracy Ducha i tych zmian?"
Duch Święty
On nie tylko przekonuje nas o grzechu, sprawiedliwości i sądzie. W chwili uwierzenia zaczyna mieszkać w nas i jest gotów wykonywać Boże dzieło - dzieło przemiany człowieka na podobieństwo Jezusa. Tu ważna dygresja. Ponieważ "Bóg współdziała...." jasne jest, że oczekuje także naszego współdziałania. Na czym ono polega w kontekście Ducha Świętego i jego pracy w nas? "....dbajcie o to, aby Duch mógł was stale napełniać" (Ef. 5:18). Apel Pawła powtarzany w wielu miejscach Słowa wskazuje na to, że może być inaczej, że można o to nie dbać. Jest możliwe, aby człowiek po nawróceniu dalszą część życia opierał na własnych zasługach i uczynkach, na ciele. Paweł zwraca się do ludzi wierzących: "Jeśli bowiem według ciała żyjecie, umrzecie; ale jeśli Duchem sprawy ciała umartwiacie, żyć będziecie" ( Rzymian 8:13).
Nie chcę tu wdawać się w spór, czy chrześcijanin żyjący według ciała nadal nim jest czy już nie. Takie dylematy nawet nie powinny zaistnieć w życiu człowieka narodzonego na nowo. Paweł ostrzega wyraźnie: "ci, którzy dają się prowadzić przez Ducha Bożego, ci są synami Boga" (Rzym. 8:14 przekład dosłowny). Mam wrażenie, że Paweł nie pozostawia tu alternatywny dla tych, którzy chcą być dziećmi Bożymi i żyć według ciała. Jedno wydaje się pewne:
"Jeśli bowiem według ciała żyjecie, umrzecie" - jeśli nawet chrześcijanin może tak żyć, to staje się "martwy" dla Boga. Nie może być Jego narzędziem, nie może wykonywać zadań członka kościoła - ciała Chrystusowego, nie może być Jego świadkiem wobec świata. Nie wiem, jak ty Siostro/Bracie do tego podchodzisz? Może wolisz żyć według ciała i stąpać po cienkiej linie, zastanawiając się, czy nadal jesteś zbawiony, czy już zbawienie straciłeś oraz jak bardzo zbliżyłeś się do granicy, za którą nie ma już Bożej Łaski? Dla wierzącego taka perspektywa powinna być koszmarem i nawet nie powinien brać pod uwagę takiej ewentualności. Nie zatrzymuj się więc, nie bądź człowiekiem z siódmego rozdziału Rzymian, wewnętrznie rozdartym, gardzącym samym sobą i wyposażonym wyłącznie w dobre intencje. Wybierz życie według Ducha, wybierz miejsce w Bożym planie, nie odrzucaj tego, co Bóg dla ciebie zamyślił, bo ....
... Bóg przygotował zadanie dla Jezusa i .... dla nas.
"Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba" - powiedział Jezus (Jan 8:29 SNP). Tego samego Bóg oczekuje od nas i chociaż to zadanie wydaje się być ponad (cielesne) możliwości człowieka, to Bóg przez Ducha Świętego przychodzi z pomocą i czyni je możliwym do wypełnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz